Armaty ukryte wśród kwiatów
Metafora przyrównująca muzykę Fryderyka Chopina do armat ukrytych wśród kwiatów przypisywana jest samemu Mikołajowi I. Car znał i cenił twórczość Fryderyka Chopina, który już jako młody chłopiec często grywał dla księcia Konstantego, rodzonego brata cara, gdy ten piastował urząd Namiestnika Królestwa Polskiego. Car osobiście zakazał grania muzyki Chopina w Warszawie i zaborze rosyjskim. Muzyka ta rozbrzmiewała jednak w salach koncertowych Rosji oraz we wszystkich pałacach władcy. Imperator wiedział co czyni, albowiem twórczość tego genialnego twórcy była i nadal jest silnie kojarzona z Polską, jej kulturą, tradycją a także tożsamością narodową. Ładunek patriotyzmu zawarty w każdym z utworów mógł wywoływać u Polaków chęci do kolejnych buntów i powstań a tego, na pewno nie chciał.
Słuchając choćby utworów, skomponowanych po upadku powstania listopadowego, trudno nie przyznać racji rosyjskiemu zaborcy. Etiudę c-moll op. 10 słuchaliśmy na wcześniejszych zajęciach w wykonaniu Marthy Argerich. W części podsumowującej twórczość Chopina wysłuchaliśmy Scherza h-moll op. 20 w wykonaniu Krzysztofa Jabłońskiego. Zawarte w nim fragmenty polskiej kolędy „Lulajże Jezuniu” w połączeniu z szaloną, nerwową, pełną furii muzyką na długo pozostają w pamięci. Cały czas bowiem należy pamiętać, że Chopin był emigrantem politycznym, tak jak wielu innych wybitnych Polaków tamtego okresu. Podzielił on los Adama Mickiewicza, Juliana Ursyna Niemcewicza, Cypriana Kamila Norwida czy też Józefa Bema. Im wszystkim schronienia użyczyła Francja, a konkretnie Paryż.
W Paryżu Chopin początkowo koncertował, udzielał lekcji córkom możnych, bogatych i wpływowych osobistości, dał się poznać jako wybitny kompozytor i pianista. Zyskał szacunek i renomę wśród ówczesnych muzyków. Robert Schuman w sposób egzaltowany i wylewny, ale jakże miły dla Polaków już w 1831 roku głosił: – „Kapelusze z głów, panowie oto geniusz!”.
Niestety, Chopin każdego dnia przegrywał z chorobą. Nieuleczalna w tamtych czasach gruźlica nie pozwoliła mu dożyć 40 tych urodzin – zmarł 17 października 1849roku. Nie był sam, towarzyszyła mu siostra Ludwika, która w koniaku przemyciła jego serce do Polski, zafascynowany jego talentem C. K. Norwid, jedna z najpiękniejszych kobiet epoki Delfina Potocka, również jego były uczeń a zarazem przyjaciel Adolf Gutmann. Temu ostatniemu Chopin przekazał Allegro de concert A-dur op.46 z 1841 roku stanowiące zaczątek III koncertu, który chciał zagrać w wolnej Polsce. Prace nad tym koncertem Chopin zaczął w 1831 roku, ale nie wiadomo do końca dlaczego nigdy ich nie ukończył. Może czuł, że nie doczeka się wolnej Polski, że umrze z dala od niej, na obczyźnie. Dla nas pan Lech Serpina przygotował ten utwór w wykonaniu Barbary Hesse-Bukowskiej. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionej, nie we wszystkim złej epoki, Polskie Nagrania wydały „Dzieła wszystkie Fryderyka Chopina”, w wykonaniu m.in. Haliny Czerny-Stefańskiej, Barbry Hesse-Bukowskiej, Reginy Smendzianki.
Msza żałobna odbyła się 30 października w paryskim kościele św. Magdaleny w jednej z największych świątyń ówczesnego Paryża. Na życzenie Chopina wykonano Requiem Mozarta, a wikary zgodził się na wykonanie przez kobiety partii napisanych na głosy żeńskie, co stanowiło wyjątek, albowiem kobiety nie miały prawa śpiewać w chórze kościelnym. Ach te kobiety, żeby nie powiedzieć „baby” zawsze z nimi jest coś nie tak. Konduktowi żałobnemu przewodniczył książę Adam Jerzy Czartoryski, co świadczy o pozycji Chopina wśród polskiej emigracji. Żegnali go zaproszeni na tę uroczystość goście oraz tysiące paryżan zakochanych w jego muzyce. Na cmentarzu Pere-Lachaise zmarłego artystę pożegnano przy dźwiękach Requiem i Marsza żałobnego jego własnego autorstwa. Nagrobek zaprojektował i wykonał Auguste Clesinger, mąż Solange, córki George Sand. On też wykonał odlew twarzy i dłoni artysty. Należy dodać, że oboje towarzyszyli Chopinowi w jego ostatnich dniach, po tej stronie tęczy.
Fryderyk Chopin jest bez wątpienia najwybitniejszym kompozytorem epoki romantyzmu i pianistą polskiej muzyki klasycznej. Jego utwory są znane na całym świecie i niezmiennie stają się inspiracją dla nowych pokoleń. Jak to dobrze, że byli tacy ludzie jak Jerzy Żurawlew, Aleksander Michałowski, prezydent Ignacy Mościcki, Henryk Rewkiewicz i wielu innych pasjonatów i że pozostawili nam w kulturalnym spadku Konkurs Chopinowski.
Na podsumowanie był jazz i folk, a konkretnie: Grant walc brillante w aranżacji Zbigniewa Namysłowskiego z Wojciechem Mrozkiem – klarnet, którym towarzyszyła Capella Bydgostiensis i Zespół Marii Pomianowskiej specjalizujący się w tradycyjnej polskiej muzyce folkowej okresu XV-XIX wieku. Wykonał on Walc Des-dur op. 64 nr 1 zwany minutowym i pieśń „Życzenie” z 1827 do słów Stefana Witwickiego.
I tak nasze spotkania z Fryderykiem Chopinem zatoczyły koło – On słuchał ludowej muzyki jako dziecko i komponował dzieła ją zawierające, a członkowie zespołu w 2010 roku z okazji dwustuletniej rocznicy urodzin kompozytora przedstawili te dzieła na ludowo.