Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku

Mowa plastyczna

 

       MOWA PLASTYCZNA:
POKAŻ WRAŻLIWOŚĆ, WYWOŁAJ WZRUSZENIE

 

11 stycznia 2019 r. odbył się wernisaż artysty plastyka WOJCIECHA PLUSTA, o czym napisali: Krystyna Dziewiałtowska-Gintowt w artykule pt. Wojtek Plust wraca do „swojej” galerii oraz Eugeniusz Jaszkul pt. Druga wystawa Wojciecha Plusta.
W trakcie wernisażu autor opowiadał o swoim malowaniu, ale czuliśmy niedosyt i w związku z tym zaprosiliśmy go na środowe zajęcia sekcji plastycznej.

Wykład Wojciecha Plusta był niezmiernie istotny z punktu widzenia podejścia do sztuki – jej tworzenia i jej widzenia. Jesteśmy grupą malarzy amatorów. Najczęściej malujemy realistycznie i trudno jest nam oderwać się od takiego sposobu widzenia. Wojciech, artysta plastyk, usiłował pomóc nam w wyzbyciu się znanego każdemu realistycznego widzenia. Nasz opiekun, Eugeniusz Jaszkul, to samo mówi nam podczas każdego środowego spotkania, ale nigdy dosyć przekonywania. Niektórzy z nas, malując, już poszukują czegoś nowego, inni dopiero małymi kroczkami otwierają się na nowości. Widać, że brakuje nam dodatkowych bodźców edukacyjnych.

Według Wojciecha Plusta w malarstwie temat nie jest istotny, nie jest ważne to, co malujemy. Powinniśmy szukać znaków, rytmów, kierunków, różnic, różnorodności, koloru, kreski, kompozycji, światła, przestrzeni, kontrastów. My uczymy się tego od kilku lat, ale wciąż boimy się i malujemy to, co wiemy i widzimy. A powinniśmy coś jeszcze dodać od siebie, by wzmóc siłę oddziaływania. Nie bądźmy za wszelką cenę realistami, bo obraz, mimo że ładny, robi się mało inteligentny i nie widać w nim emocji. Powinniśmy podejmować ryzyko w malowaniu, nawet gdy boimy się zniszczenia urody wybranego przez nas kadru.

Zalecał, abyśmy przyglądali się naturze, ale przede wszystkim powinniśmy porządkować jej elementy tak, aby stworzyć własny język plastyczny, charakteryzujący tylko nas. Oryginalny, poszukujący. Szukajmy bodźców w naturze, dopiszmy je do obrazu.

Wojciech Plust nie miał gdzie się przygotować do egzaminu do liceum plastycznego i, mimo tego, że – jak twierdzi – pracę egzaminacyjną namalował źle, to według komisji, to coś złego wniósł od siebie, nawet poprzez zło dał coś osobistego.

Nie nadużywajmy kolorów lokalnych, gdyż nie działają malarsko – stwierdził artysta, przytoczywszy wielkiego kolorystę Jana Cybisa. Kolor ma swoje autonomiczne życie, np. akcent służy emocjonalności. Dla Wojtka Plusta ważniejsze są zestawienia barw ciepłych i zimnych, a nie jasnych i ciemnych. Radzi: bawmy się w wyrafinowane niuanse kolorystyczne, a mniej w walory.

Kompozycją to my powinniśmy sterować, grupować, zestawiać masy, przesuwać, czyli działać i zaskakiwać.

Zapytany, jak wygląda jego proces tworzenia obrazu mówi spontanicznie: wiem, że coś chcę, ale na początku zazwyczaj nie wiem, ani co, ani jak. Szukam powodu, napięcia. Mam w sobie chęć, piękne myśli i w ten sposób znajduję tory. A szuka się ich niekiedy latami. Pamiętam zasady i reguły, ale nimi raczej się bawię, świadomie je łamię. Obraz jest wyrazem moich poszukiwań. Robię szkic pędzlem, daję mu moją energię, lekkość, aż wyjdzie całość, która jednocześnie niesie myśl i niedopowiedzenie. Szukam różnorodności. Konfiguruję je tak, by na obrazie wyglądały ciekawie.

Inne pytanie dotyczyło pracy w szkole. Wojciech Plust pracował dwa lata w SP nr 1 i traktuje ten epizod jako ciekawe, emocjonalne doświadczenie.

Zwróciliśmy uwagę, że wybiera duże formaty. Odpowiedział, że takie robią wrażenie. Łatwiej na nich pokazać, co w duszy gra. W dużą płaszczyznę można wejść, by niemal zajrzeć w każdą plamę.

Wojciech Plust opowiadał ekspresyjnie, dobitnie, całym sobą. Dawał wiele przykładów, był jednocześnie dowcipny i mądry. Myślę, że wszyscy zapamiętamy wykład, bo artysta na pewno czegoś każdego z nas nauczył.

Tekst: Anna Kowala-Nadolna

Zdjęcia: Eugeniusz Jaszkul

powrót do strony głównej