Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku

Jan Sebastian Bach – cz. 2

Jan Sebastian Bach – człowiek orkiestra, tytan pracy i nie tylko… 

 

Spotkanie z Janem Sebastianem Bachem należy do tych nieco dłuższych ale to za sprawą jego twórczości. Bach, komponując nie zdawał sobie sprawy, że będzie „wiecznie żywy” i że komponowana przez niego muzyka – która dla niego była codzienną pracą – po latach w dużej mierze urośnie do utworów – pomników. Ich pisanie należało do jego obowiązków, podobnie jak innych organistów ale to właśnie on został obdarzony niezwykłym talentem. Może to za sprawą swojej pobożności bo rękopisy twórczości religijnej podpisywał literami „SDG” co miało znaczyć – „Soli Deo gloria” – po polsku „Bogu jedynemu chwała” co jak na luteranina przystało, było wzorem skromności w służeniu Bogu przez sztukę. W te kompozycje wpleciony jest chorał protestancki a należą do nich: około 200 kantat, 3 oratoria oraz dwa wielkie arcydzieła – „Pasja wg św. Mateusza” i „Pasja wg św. Jana” a także przygrywki lub wariacje chorałowe zwykle grane przed nabożeństwem. Dla kościoła katolickiego skomponował dzieła: „Magnificat” i „Wielką Mszę h-moll”. Muzykę świecką reprezentują dzieła instrumentalne: „Das Wohltemperierte Klavier”, „Wariacje Goldbergowskie”, „Suity angielskie i francuskie”, sonaty i partity na instrumenty smyczkowe, koncerty solowe i utwory na orkiestrę a także 6 „Koncertów Brandenburskich”.
Bach nie był kompozytorem popularnym w swoich czasach. Lokalna sława całego rodu zapewniała mu niemałą sławę ale nikt nie poznał się na jego geniuszu. Pięciu synów Jana Sebastiana zostało muzykami, ale tylko najstarszy z nich szanował dorobek ojca i dbał o jego przechowanie. Pozostali synowie często określali muzykę ojca „starą peruką”. Muzykowaniem zajmowały się też córki Bacha, ale w wieku XVII nie miały szans na profesjonalizm w tej dziedzinie. Jan Sebastian był świetnym nauczycielem muzyki. Potrafił rozpisywać nuty na tyle łatwe dla dzieci i starszych uczniów by stopniowo i bez zniechęcenia się osiągali kolejne pułapy wykształcenia. Odnosi się to tylko do tych uczniów obdarzonych słuchem muzycznym i talentem wokalnym. Niestety są też opinie, że nie zawsze było słodko i bezkolizyjnie. Biografowie opisują incydenty gdy nieutalentowani a zmuszani do nauki uczniowie buntowali się i dochodziło do rękoczynów. I to po obu stronach. Były to czasy gdy możni i bogaci, sami nie znając się na muzyce, wymagali od opłacanych kompozytorów by nauczali śpiewu i gry na instrumentach całą zatrudnianą służbę. Przekleństwem jest cudze dzieci uczyć. To prawda stara jak świat.
Pod koniec życia styl muzyczny Bacha uchodził za anachroniczny a jego dzieła za mało wartościowe. Po śmierci został zapomniany, jego sławę przyćmiła kariera syna, Carla Philippa Emanuela. Umierał w biedzie, chory i niewidomy po nieudanej operacji zaćmy. Rozgoryczony – polecił żonie zniszczyć wszystkie swoje kompozycje czego na szczęście nie zrobiła. Został ponownie „odkryty” przez Feliksa Mendelssohna-Bartholdyʼego , który w 1829 roku zaprezentował wykonanie „Pasji wg św. Mateusza” w Berlinie. W 1977 trzy utwory Bacha zostały nagrane na pozłacanym dysku Voyager Golden Record, umieszczonym na dwóch sondach programu Voyager wystrzelonych w przestrzeń kosmiczną.
Wielu z nas gdy mowa o J.S. Bachu przywołuje w pamięci sztukę niemieckiego muzykologa i krytyka sztuki Paula Barza „Kolacja na cztery ręce” w reżyserii Kazimierza Kutza, która opowiada o fikcyjnym spotkaniu skromnego kantora z kościoła św. Tomasza w Lipsku z J.F. Haendlem. Świetna znajomość obu osobowości, ich osiągnięć i znaczenia dla świata muzyki, połączona ze wspaniała grą aktorską pozwala wniknąć w świat targanych różnymi emocjami muzycznych geniuszy, spojrzeć na nich jak na zwykłych ludzi pełnych przywar, zwątpień, zabiegania o względy panujących i nieodzownej rywalizacji – który lepszy? Obaj genialni muzycy i tu kończy się lista wspólnych cech.
G.F. Haendel kochał pieniądze a co ważniejsze, pieniądze kochały jego. Nie założył rodziny, a to same oszczędności. Odmiennie było u Bacha – dwukrotnie żonaty, łącznie miał dwadzieścioro dzieci, dziesięcioro dożyło pełnoletniości.
Jan Sebastian Bach urodził się 31 marca 1685 roku w Eisenach. Nawet jak na standardy Bachów był bardzo uzdolniony, taki Bach + ale bez finansowych profitów tylko ze wskazaniem na dodatkową pracę. Poza nauką podstawową w szkole zgłębiał tajniki gry na skrzypcach, klawesynie i organach. W wieku dziesięciu lat został sierotą i opiekę nad nim przejął najstarszy z braci, który był organistą w Ohrdruf. Do takiego też zawodu przygotowywał młodszego brata. Pod jego okiem Jan Sebastian poznał budowę organów co stało się bardzo przydatne w późniejszym czasie. Poza tym przepisując nuty innych kompozytorów, wg biografów często w trudnych warunkach, nawet przy świetle księżyca, poznawał tajniki komponowania. W wieku piętnastu lat rozpoczął samodzielne życie w Lüneburgu, gdzie do mutacji zarabiał jako sopranista a później, grając na skrzypcach, w miejscowej orkiestrze. W wieku 18 lat – wcześnie jak na tamte czasy – skończył naukę i wybrał zawód muzyka. Nie zdobył wykształcenia uniwersyteckiego, co ciążyło mu w dalszym życiu zawodowym. Weimar, Arnstadt, Mühlhausen/Thüringen , Küthen to miejscowości, w których zostawił swój ślad. Powszechnie znany jest jako kantor z kościoła św. Tomasza w Lipsku, którym był do śmierci (28.07.1750 r). Objęcie tej posady wiązało się z obniżeniem pozycji społecznej z kapelmistrza książęcego w Küthen do miejskiego kantora. Początki nie były łatwe, trudny charakter Bacha też się do tego przyczyniał. Nowa praca wymagała nie tylko nauczania śpiewu w szkole przykościelnej ale też systematycznego dostarczania muzyki do dwóch kościołów Lipska. Dla Bacha, tytana pracy, nie było to żadnym obciążeniem. Praca zaowocowała powstaniem wielu znakomitych utworów, z których większość zachowała się do dziś. Już na początku pobytu w Lipsku Bach zaprezentował dwa swoje wielkie dzieła – Pasję według św. Mateusza i Magnificat D-dur. Tam też powstały m.in. Wariacje Goldbergowskie (BWV988), drugi tom Das Wolhtemperierte Klaver i Msza h-moll zwana Wielką, która oprócz nowych części skomponowanych w Lipsku, zawierała fragmenty pochodzące z dzieł skomponowanych wcześniej. Wielka msza h-moll, uznawana za jedno z największych arcydzieł muzyki chóralnej, nie została wykonana ani razu za życia kompozytora.
Z tak obszernego repertuaru słuchaliśmy m.in.: preludiów i fug o nr nr BWF 846, 847, 848 w wykonaniu Swiatosława Richtera, pierwszych części koncertów BWV 1053, 1054, w wykonaniu Orkiestry Barokowej z Lipska na instrumentach z epoki. W tym samym wykonaniu usłyszeliśmy cztery tańce ze suity orkiestrowej BWV 1067 a fantazje i fugi BWV 944 w wykonaniu Rafała Blechacza z płyty Jan Sebastian Bach. Lecz to jeszcze nie koniec. Bo przed nami jeszcze jedne grudniowe zajęcia i muzyka Bacha.

Tekst: J. Żuchowska
Zdjęcia: K. Karcz

powrót do strony głównej