Traviata w imię miłości zdolna do największego poświęcenia |
Niedzielne przedpołudnie 04.12.2016 r. rozkwitało za oknem słońcem, temperatura dodatnia zachęcała do wyjścia z domu. Jeszcze gorąca kawa zerknięcie w lusterko i w drogę. Otóż o godzinie dwunastej przed hotelem Qubus w Gorzowie Wlkp. na słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku czekał autokar by zaprosić w podróż do Poznania, do Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki na inscenizację opery Giuseppe Verdiego pt. Traviata.
Teraz wyruszamy na spacer po poznańskiej starówceSam Verdi w liście do Emanuela Muzio napisał tak: „Traviata wczoraj wieczorem fiasko. Moja wina czy śpiewaków? Czas to osądzi”. Autor nie poddał się. Dokonał drobnych zmian, które dotyczyły przede wszystkim umiejscowienia akcji we wcześniejszej epoce, realiach z czasów Ludwika XIV, zmienił tytuł na Violetta i 6 maja 1854 r. wystawił spektakl w weneckim Teatro San Benedetto. Tym razem opera odniosła sukces i na stałe wpisała się w kanon operowy wielu teatrów na świecie. Polska premiera odbyła się – 27 kwietnia 1856r.,w Teatrze Wielkim w Warszawie.
Pośród jarmarkowych specjałówOdwiedziliśmy dwa jarmarki świąteczne, na których królowało: jadło, grzane wino i rękodzieło. Zimno dawało się we znaki. Poszliśmy tzn. ja i prezes UTW Czesław Ganda na spacer otóż na Starym Rynku pod nr 45 mieści się Muzeum Instrumentów Muzycznych – jedyne tego rodzaju i tej wielkości w Polsce, trzecie co do wielkości w Europie. Znajdują się tam niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju eksponaty: karnyx celtycki(instrument wojskowy) – II/I w. p.n.e., ceramiczna grzechotka z okresu kultury łużyckiej (3 tysiące lat), dwumanuałowy klawesyn z 1. połowy XVIII wieku, harfa z pojedynczą akcją z 1788 (twórcą był Jean Henri Naderman), kolekcja instrumentów mechanicznych (np. katarynki), kolekcja instrumentów lamajskich (jedyna stała ekspozycja w Europie Centralnej) – trąby teleskopowe, czynele, oboje i gongi, dudy wszystkich polskich odmian (jedna z największych kolekcji w Polsce), pamiątki po Fryderyku Chopinie – m.in. fortepian, na którym grał kompozytor w pałacu Antoniego Henryka Radziwiłła w Antoninie (specjalna sala chopinowska). Naszą uwagę przykuła gablota, w której wyeksponowany był najnowszy nabytek muzeum – skrzypce z 1846 r., zbudowane przez pracownie lutniczą Ch.F. Ganda w Paryżu, które były I nagrodą dla Henryka Wieniawskiego za ukończenie z wyróżnieniem Konserwatorium Paryskiego.
Spacer po poznańskiej starówce
W którym miejscu jesteśmy?Miłe i niecodzienne spotkanie. Zrobiło się cieplej na duchu, chwila wspomnień, refleksji. Opuszczamy to niepowtarzalne miejsce. Na zewnątrz znów powiało chłodem, jesteśmy ponownie na jarmarku, idziemy coś zjeść i wypić gorącą kawę.
Prezes Czesław Ganda przy rodzinnym arcydzieleTeatr Wielki otworzył przed nami swoje podwoje. Spektakl zaczyna się uwerturą, kurtyna w górę i rozpoczyna się niebywałe, duchowe smakowanie sztuki. Mnie najbardziej urzekła młoda sopranistka – Małgorzata Olejniczak –Worobiej, której gra aktorska i wspaniały głos były na najwyższym poziomie. Końcowa scena – to wyciskacz łez. Ja tez uroniłam kilka chociaż operę tę widziałam trzykrotnie, dwa razy w Teatrze Wielkim w Warszawie.
Publiczność powoli zajmuje miejsca na widowniW drogę powrotną wyruszyliśmy po 21. Wieczór zaskoczył nas jesienną scenografią – rozwiesił muśliny mgieł. Ograniczona widoczność wydłużyła drogę powrotną. Do Gorzowa Wlkp. powróciliśmy bezpiecznie ok. 23.30, zadowoleni z tak miło spędzonego czasu.
Tuż przed „ucztą duchową”
Przed nami IV akt
Tekst: Krystyna Woźniak |