Przypominamy Irenę Dowgielewicz
Irena Dowgielewicz była pierwszą pisarką z Gorzowa, która „weszła na salony literackie” – jak określił ceniony krytyk Henryk Bereza.
Jej twórczość poznawali członkowie sekcji „Rozmowy o książkach” na zajęciach w dniu 17 grudnia 2018 roku.
W Gorzowie zamieszkała z rodzicami bezpośrednio po wojnie, ale od razu objęła funkcję dyrektorki fabryki mebli w Witnicy. Doświadczenia i przemyślenia z tego okresu stały się dla niej inspiracją do powieści „Krajobraz z topolą” (1966). Wydała także opowiadania zebrane w tomach „Lepszy obiad” (1962), „Przyjadę do ciebie na pięknym koniu” (1965), „Most” (1968), jest także autorką wierszy z tomików: „Sianie pietruszki” (1962), „Stadion dla biedronki” (1970), „Tutaj mieszkam” (1977). Zmarła w 1987 roku, a po śmierci przypominano jej utwory m. in. w zbiorze opowiadań o zwierzętach „Wujaszek Snep i inni przyjaciele”.
Najważniejsze w jej dorobku literackim są opowiadania. Tematycznie związane z wojną, ale nie z walką ani nie z martyrologią tego czasu. Opowiadają o codzienności życia na prowincji, ale zawsze wojna obecna jest w tle.
Członkowie sekcji zapoznali się z wybranymi opowiadaniami Ireny Dowgielewicz, prezentowali ich treść i swoje uwagi.
Wszystkie opowiadania są bardzo bogate, aż gęste od ludzi i zdarzeń. Choć stanowią krótką formę literacką, ich bohaterowie mają wiele cech indywidualnych, fabuła jest rozbudowana, a dylematy moralne wnikliwie pokazane. Trzeba je czytać z uwagą, a nawet niekiedy wracać do już przeczytanych stron, bo przy pierwszej lekturze nie wszystko od razu się ogrania. Ale właśnie taki sposób pisania świadczy o kunszcie twórczości Ireny Dowgielewicz.
Ona sama przywiązywała dużą wagę do każdego słowa. Mówiła o sobie: „Swoje pisarstwo traktuję jako bardzo ciężką i odpowiedzialną pracę. (…) Uważam, że to, co jest powielone w dużej ilości egzemplarzy, co dociera do ludzi, powinno być bardzo sumiennie i odpowiedzialnie opracowane. Nie tylko pod względem treści, ale i formy. Piszę bardzo wolno, kilka razy magluję tekst”.
Albo inaczej, ale także o znaczeniu słowa w utworze literackim: „Kopię, grzebię, odrzucam skorupy, żeby dokładnie dotrzeć do prawdy, znaleźć dla niej prawdziwe słowo, co mi się czasem udaje, częściej nie. Lecz to jedyny sposób, w jaki potrafię pisać i tego żaden osąd nie odmieni”.
Rzadko sięgamy po utwory związane z wojną, niechętnie czytamy opowiadania. Od napisania i wydania opowiadań Ireny Dowgielewicz minęło już 50 lat. Żyjemy w innym świecie. Ale właśnie jakby na przekór tym okolicznościom, warto wrócić do utworów pisarki, która choć pisała o wszystkich Polakach, swoje życie związała z Gorzowem. Warto ją przypomnieć.
Tekst: Krystyna Kamińska
powrót do strony głównej