Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku

A może by tak nad morze?

A może by tak nad morze?

Październik, a tym bardziej jego druga połowa, nie zachęca do wyjazdu nad morze, i to nad nasz Bałtyk. Jednak słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Gorzowie Wlkp. to nie odstrasza, wręcz przeciwnie z uśmiechem na twarzy czekamy na wyznaczony termin wyjazdu.

16.10.2021, godz. 13.40

Wyruszamy po świeże powietrze i zdrowie do zaprzyjaźnionego Ośrodka Wypoczynkowego Varsowia, który mieści się w malowniczym Międzywodziu. Popołudnie otulone słonecznymi promieniami wyglądają bajecznie, a to za sprawą pani Jesieni, która pozakładała przydrożnym drzewom barwne kubraki. Po dwóch godzinach jazdy zatrzymujemy się w Goleniowie na kawkę, która smakowała wybornie. Po 15 minutach ruszamy w dalsza drogę. Przed nami jeszcze ok. 1 godzina jazdy pośród złotocieni, purpury rozlanej na liściach drzew. Przeuroczy widok.

Zbliżamy się do celu podróży. Ośrodek Varsowia zaprasza do środka. Przydział pokoi przebiega sprawnie, bagaże zostawiamy przy recepcji, zostaną dostarczone do pokoju przez pracownika ośrodka. Pokoje przestrzenne, pachnące czystością. Rozpakowujemy się, następnie wykorzystujemy chwilę przed kolacją i idziemy przywitać się z morzem. Oczywiście, kto chce. Morze stalowym spojrzeniem obserwuje nowych spacerowiczów. Widok, który pozostanie w mojej pamięci to: piaszczysta plaża, spacerujące brzegiem mewy, rozwiane grzywy fal i ten kojący szum, który powtarzał: witamy, witamy, witamy. Po 50-ciominutowym spacerze wracamy na kolację. Po drodze pierwsze krople deszczu delikatnie muskają nasze twarze.

Od 19.30 przyjmuje lekarz, pan Wojciech Łapka, który po przeprowadzonym wywiadzie ordynuje odpowiednie zabiegi lekarskie. Proponowane zabiegi to: inhalacje, okłady borowinowe, kąpiel solankowa perełkowa, ultradźwięki, jonoforeza, masaż klasyczny, masaż pneumatyczny, lampa bio-v, sollux, magnetoterapia, tlenoterapia. Po przydzielonych zabiegach (indywidualnych) czas na rozmowy, odpoczynek, czyli zwyczajny relaks.

 

 

 

17.10.2021 – niedziela
Po śniadaniu czas wolny do obiadu, a więc najpierw kawka, a później wyruszamy na spacer brzegiem morza. Aura sprzyja. Puste plaże nadmorskie mają swój urok. Można zachwycać się np. rozdartym klifem czy przycupnąć na falochronie i kontemplować. Dla mnie morze prezentuje się wspaniale o każdej porze roku. Naładowani pozytywną energią wracamy do ośrodka na obiad. A po obiedzie sjesta, byśmy o godz. 15.00 mogli wyruszyć na zaplanowany wcześniej spacer po Międzywodziu, pod czujnym okiem pani Arlety Rutkowskiej.
Międzywodzie to niewielka nadmorska miejscowość, licząca zaledwie ok.700 mieszkańców, położona na skraju wyspy Wolin. Naturalnie bliskość Bałtyku to w tego rodzaju wczasowiskach najważniejszy walor dla potencjalnych gości, zatem plaże po prostu muszą prezentować najwyższy poziom. I tak też jest w Międzywodziu. Miejscowość ta atrakcjami historycznymi czy zabytkami nie może zachwycać, bo to wioska turystyczno-rybacka, która nigdy nie odgrywała poważnej roli handlowej, militarnej czy religijnej. Jednak wystarczy wsiąść w samochód czy autobus, by skorzystać z tego, co oferują pobliskie miasta i miasteczka. Świnoujście słynie z najwyższej w Polsce latarni morskiej i pozostałości po fortach, tworzących w XIX w. twierdzę nie do zdobycia. Koniecznie trzeba się też wybrać do Podziemnego Miasta, budowanego na wypadek – a raczej na potrzeby – III wojny światowej. Z kolei Wolin był niegdyś centralnym ośrodkiem państwa Słowian i Wikingów. Do wczesnego średniowiecza można się przenieść odwiedzając miejscowy żywy skansen oraz Muzeum Regionalne im. Andrzeja Kaubego. Woliński kościół św. Mikołaja pamięta XII wiek.
Po godzinnym spacerze w scenografii jesiennej wróciliśmy do ośrodka na chwilę odpoczynku.

 

18.10.2021 – poniedziałek
Po śniadaniu każdy idzie na zabiegi zaordynowane wcześniej przez lekarza. Ja mam ultradźwięki i borowinę. Trzeba korzystać z dobrodziejstwa. Chociaż dzisiejszy dzień, można by rzec, nie nastraja pozytywnie, to my, seniorzy, potrafimy nawet w pochmurnym dniu wierzyć, że jeszcze słoneczko pójdzie z nami na spacer brzegiem morza. Choć dzisiaj deszcz ma Międzywodzie w swoim panowaniu, jednak część słuchaczy udała się na niewielki spacer brzegiem morza, które robiło wrażenie zaspanego i ukrytego za woalem szarości. Po kolacji szykuję się ubaw, czyli wieczorek zapoznawczy. Oj, będzie się działo. Będzie głośno i radośnie, tak jak w tekście piosenki, którą śpiewał zespół Piersi.

Muzyka, przyjaźń, radość, śmiech.
Życie łatwiejsze staje się.
Przynieście dla mnie wina dzban,
Potem ruszamy razem w tan!
Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo!
I znowu nocy będzie mało.
Będzie głośno, będzie radośnie
Znów przetańczymy razem całą noc.

 

 

 

 

19.10.2021 – wtorek
Dzisiaj rano o piątej obudził mnie świt, który przymierzał kalosze i zachowywał się przy tym bardzo głośno. Jednak udało mi się jeszcze usnąć. Rano śniadanie kusiło jajecznicą, uśmiechniętymi na półmiskach wędlinami, przepysznymi serami i zdrową zieleniną. Cóż trudno nie zakosztować tych specjałów. Po śniadaniu czas dla zdrowia, czyli zabiegi. Później wyruszamy na spacer brzegiem morza, które delikatnie muska brzeg, jest spokojne niczym jezioro. Idziemy w kierunku cypla. W pewnym momencie moją uwagę przykuł klif, który w promieniach słońca przypominał kolorowy gobelin utkany dłońmi pani Jesieni
O trzynastej wracamy do ośrodka na obiad.
Po smacznym posiłku czas na odpoczynek, ale tylko do15.00, bo wtedy spotykamy się na oszklonej werandzie na trzecim piętrze, by ćwiczyć oddychanie. Zajęcia pt. Korzyści wynikające z oddychania przeponowego poprowadził Czesław Ganda. 

Oddychanie przeponowe uważa się za podstawę tradycyjnych metod relaksacyjnych, takich jak medytacja, joga, a nawet hipnozy. Podczas oddychania przeponowego powietrze nabiera się nosem i wypuszcza ustami. Proces ten odbywa się powoli, spokojnie i miarowo. Czas trwania wydechu powinien być nawet dwukrotnie dłuższy niż wdech. Podczas oddychania przeponowego zauważa się uniesienie górnej części brzucha, nie zaś klatki piersiowej. Umiejętność prawidłowego głębokiego oddychania przeponowego człowiek ma do około czwartego roku życia i, niestety, wraz z biegiem czasu ją zatraca.

Po zajęciach idziemy na spacer. Natomiast po kolacji, o 19.30 wyruszamy do hotelu Contessa mieszącego się w Dziwnówku na koncert duetu małżeńskiego -Doroty Ujdy Jankiewicz (sopran) i Andrzeja Jankiewicza (tenor) z Wrocławia. Usłyszeliśmy arie i duety z operetek Kalmana, Lehara, Straussa oraz pieśni z musicali Skrzypek na dachu, My fair lady. Widzowie byli pod wrażeniem, arie wprowadzały w magiczny świat, w którym na naszą codzienność nie było miejsca. Po koncercie chwila na zdjęcia z artystami.

 

 

 

 

20.10.2021- środa

To już piąty dzień pobytu w Międzywodziu. Trochę zaspanym, trochę pochmurnym spojrzeniem dzień zagląda w okna. Jednak z pewnością będzie należał do udanych i szczęśliwych. Tradycyjnie po śniadaniu udajemy się na zabiegi, później spacer dla poprawienia kondycji. Oczywiście staramy się pamiętać o prawidłowym oddychaniu. Po obiedzie robimy sobie wycieczkę nad Zalew Kamieński. Wiatr rozczesuje czupryny przybrzeżnym trawom, rozwiewa włosy spacerowiczom. I o dziwo o tej porze roku jest ciepły.

Wracamy do ośrodka, by wziąć udział w grze pt. Rummikub. Okazało się, że gra może być doskonałą rozrywką dla całej rodziny. Swoją światową karierę i popularność osiągnął remik w latach siedemdziesiątych, ale w USA znany był już na przełomie wieków. Gra ta występuje pod różnymi nazwami, takimi jak: Rummikub, Rummy, Rack-Rummy itp. Rummikub jest grą bardzo interesującą, atrakcyjną i wciągającą. Cenną cechą Rummikuba jest to, że przyjemność i satysfakcję ma się z samego uczestnictwa w tej grze, a nie tylko z pokonania przeciwnika. Gra polega na pozbyciu się wszystkich kostek z liczbami, a wykłada się je na stół sekwencjami lub ciągami minimum trzyliczbowymi. Najciekawszą możliwością jest ingerencja w już wyłożone kostki: w swojej kolejce możesz je dowolnie przesuwać i modyfikować, byle tylko na koniec nie naruszyć podstawowej zasady (minimum 3 kostki w sekwencji lub ciągu).

Rzeczywiście gra bardzo wciąga, nie obejrzeliśmy się, a już na stołach czeka kolacja.

21.10.2021 – czwartek
I znów niebo ołowiem utkane. Podobno deszcz da się polubić, a nawet przywyknąć do niego. Jednak to nie moja bajka, należę do ciepłolubnych. Po śniadaniu planowane zabiegi, następnie dla każdego coś miłego, czyli co kto lubi.
Po pysznym obiedzie idziemy nad morze. Znów pada, jednak idziemy. Przed nami ukazuje się niesamowity widok. Morze w butelkowej zieleni, od linii horyzontu pierzaste fale prześcigają się, która pierwsza dotrze do brzegu, piasek na plaży podrzucany wiatrem wędruje, a nawet fruwa. Ruchome piaski nad Bałtykiem?
Po dwugodzinnym spacerze wracamy do ośrodka, a po kolacji idziemy na wieczór z humorem.

 

 

22.10.21 – piątek
Dzień przecierał zaspane oczy, słońce bawiło się z chmurami w chowanego. Wiatr uginał drzewa i uczył prawidłowych ukłonów. Można rzec pogoda jest zawsze, tylko czasami pokazuje kaprysy. Jednak nam nie są straszne humorzaste poranki.
Idziemy na pyszne śniadanie, potem na zabiegi, a kto jeszcze zaspany, to kawa pomoże odzyskać werwę. Przed obiadem spacer nad morze i tu czeka na nas niespodzianka. Bałtyk pierzastymi falami atakuje brzeg. Piana o żółtym kolorze i muszelki wyścielają nabrzeże: niepowtarzalny pokaz żywiołu. Po obiedzie czas na sjestę, bo aura za oknem nie zachęca do wyjścia z ośrodka. I tak do wieczora, wiatr nadal pokazuje swoją dominację. Zostajemy w budynku, mamy czas na rozmowy, czytanie czy zwyczajne leniuchowanie.

 

23.10.21 – sobota
Wiatr nadal pokazuje swoją siłę, niebo w kolorze kobaltowym raczej nie nastraja do wyjścia. Śniadanie, jak zawsze, pysznościami wabi do stołu szwedzkiego. Dzisiaj nie mamy zabiegów, więc co robić w taki dzień? Jednak każdy z nas znalazł odpowiednie dla siebie zajęcie. Po obiedzie przestało padać, wiatr troszkę ucichł. Wychodzimy z ośrodka. Morze w czarnym fraku wyglądało dostojnie, widać było jego potęgę. Fale z ogromnymi grzywami zalewały plażę, która poddawała się bez walki. Pogoda sztormowa – wiele drzew powalonych. Wracamy do swoich cieplutkich pokoi. Dzisiaj już nie wychodzimy.

 

24.10.21 – niedziela
Od rana mam dobry humor, tak jak słońce, które obudziło nas zaglądając do okien. Po śniadaniu wyruszamy na indywidualną wycieczkę do miasta Wolin. Od początku kwietnia do końca października można w Wolinie zwiedzić ogromny skansen, który jest repliką dawnego grodu Wikingów. Warto, bowiem stoją tu drewniane chaty pokryte strzechą, a w ich środku znajdują się eksponaty dawnego wyposażenia domostw. Niebywałe w tym wszystkim jest to, że skansen ten znacznie różni się od innych placówek tego typu.
Tu wszystkiego można dotknąć, sprawdzić jak dana rzecz działa, przymierzyć ubranie. Słowem można choć na chwilę poczuć się Wikingiem, doznać, jak się mieszkało i pracowało w średniowieczu. Docelowo, oprócz chat oraz replik portu i warowni, ma tu także powstać stocznia szkutnictwa historycznego, w której będą budowane łodzie wojów. Po otwarciu sezonu można popływać pierwszą historyczną łodzią o nazwie Orzeł Jumne. Niedługo zapewne ruszy także kolejny projekt pod nazwą „Żyć jak 1000 lat temu”. Podczas jego pierwszej edycji ochotnicy doświadczali życia, jakie było tu prowadzone w IX i X wieku. Co roku na wyspie odbywa się także Festiwal Słowian i Wikingów. Impreza trwa trzy dni i przybliża kulturę średniowiecza wszystkim zainteresowanym. W tym czasie potomkowie dawnych ludów uczą chętnych między innymi lepienia garnków, szycia butów, splatania kolczug, prowadzą rejsy replikami starodawnych łodzi oraz toczą między sobą historyczne walki. Na imprezę zjeżdżają się tłumy podróżników i pasjonatów z całej Europy. W 2014 roku festiwal obchodził swoje XX-lecie i odbywał się pod hasłem „Miasto zatopionych bogów”. W ciągu pierwszych trzech dni sierpnia można spróbować tu średniowiecznych wiktuałów, poznać rzemiosło, nauczyć się rzucania oszczepem, strzelania z łuku, przymierzać ówczesne stroje, obejrzeć wyścigi łodzi słowiańskich i wikingów, wziąć udział w targach niewolników jak również i niewolnic, obejrzeć pogrzeb poległego wojownika. Odbywały się też występy muzyczne, nauka dawnego tańca, czy spektakle teatralne.
Po trzygodzinnym pobycie w gościnnej wiosce wróciliśmy do rzeczywistości -czyli do Varsowii w Międzywodziu.
Po obiedzie wyruszamy nad morze, które zmieniło się w łaskawe i spokojne. Słońce nadal przez prawie bezchmurne niebo spoglądało na spacerowiczów życzliwym okiem. Spacerowaliśmy ponad dwie godziny, ładowaliśmy nasze organizmy jodem, dotlenialiśmy prawidłowym przeponowym oddechem. Wszystko ku zdrowotności.

Po kolacji dla każdego coś miłego, czyli relaks zależny od indywidualnej inwencji twórczej.

25.10.2121 – poniedziałek
Poniedziałek przywitał nas radosnym spojrzeniem, bezchmurne niebo rokowało dobry dzień.
Śniadanie jak zawsze wykwintne. Następnie planowane zabiegi i czas na spacer brzegiem naszego Bałtyku. Morze wyglądało jak na płótnach Izaaka Lewitana. Spacer sprawiał przyjemność, kojący szum fal nastrajał pozytywnie. Odpowiednie oddychanie (przeponą) było przydatne w wędrówce. Po drodze spotkaliśmy sporą grupę spacerowiczów. Większość piechurów to seniorzy. Brawo my!
Po obiedzie wybieramy się z przyjaciółmi do miejscowości Trzęsacz. To wieś, nadmorska miejscowość wypoczynkowa z kąpieliskiem morskim w gminie Rewal. Znana jest z ruin kościoła wybudowanego w średniowieczu, z którego dziś pozostały tylko szczątki południowej ściany. Trzęsacz to także oczywiście piaszczysta plaża z kolorowymi kamykami i ze strzeżonym kąpieliskiem. Na plażę, ze względu na duże urwisko, kierują strome schody, na ich przedłużeniu zlokalizowano punkt widokowy, z którego można zachwycać się panoramą.
Ruiny gotyckiego kościoła we wsi Trzęsacz są jedną z największych atrakcji regionu. Świątynię zbudowano na przełomie XIV i XV wieku, jej patronem był święty Mikołaj. Wielokrotnie ją przebudowywano oraz modernizowano, dodano elementy renesansowe i barokowe, w tym wczesnobarokowy ołtarz, chrzcielnicę, renesansową stallę, ambonę i piękne, barokowe ławy. Pod koniec XVII wieku dobudowano drewnianą wieżę. W czasie wojny siedmioletniej wojska rosyjskie rozgrabiły kościelne dobra. Wieża została zburzona, ale zbudowano nową, dodano do niej dwa dzwony. Niedaleko kościoła zlokalizowany był cmentarz, który zamknięto na początku XIX wieku z uwagi na podmywanie morskiego brzegu. Kościół wzniesiony został  niedaleko od morskiego brzegu, niestety podmywanie go przez fale spowodowało osuwanie się kolejnych ścian w odmęty Bałtyku. Pod koniec wieku XVIII odległość zmniejszyła się do około 60 metrów, w połowie wieku XIX był to już tylko metr. W nocy z 8 na 9 marca 1901 roku do morza runęła pierwsza, północna ściana. Następnie przyszła pora na ściany wschodnią i zachodnią. W roku 1994 do morza runęła część ściany południowej. Dziś możemy podziwiać jej pozostałą część, wznoszącą się dumnie nad klifem.
Z kościołem związane są ciekawe historie, tłumaczące zabieranie kolejnych elementów świątyni do morza. Jedna z nich mówi o parze kochanków, z których jedna osoba została pochowana na przykościelnym cmentarzu, a druga jako morska fala upomina się o swoją drugą połówkę, zabierając części kościoła do morza.
Zgodnie z kolejną legendą przez miejscowego proboszcza więziona była bogini morza, o którą z kolei upominał się Bałtyk, jej ojciec.
Ciekawa historia.

 

 

26.10.2121 – wtorek

Kolejny dzień przed nami. Po śniadaniu i porannych zabiegach wyruszamy na spacer i tak: jedni nad morze, drudzy nad zalew, jeszcze inni wolą pochodzić uliczkami Międzywodzia, które o tej porze roku są opustoszałe można rzec wyludnione. My idziemy nad morze. Bałtyk spokojny, tylko przyjął barwę grafitu. Po drodze spotykamy starszą panią, ponad osiemdziesięcioletnią mieszkankę Międzywodzia, która nabrzeżem spacerowała z kijkami. Wymieniłyśmy pozdrowienie i zaczęłyśmy rozmawiać. Pani opowiadała, że za jej młodości plaża była o połowę węższa. A to dlatego, że działalność morza najwyraźniej zaznacza się w strefie przybrzeżnej, czyli w strefie kontaktu lądu i morza. Znajduje się ona pomiędzy linią najwyższego i najniższego stanu wody. Strefa ta jest kształtowana przez fale, pływy i prądy morskie, erozję i akumulację rzeczną oraz procesy denudacyjne w postaci tak zwanej abrazji morskiej.

  Od samego początku naszego turnusu rehabilitacyjnego obserwujemy jak na plaży pracują koparki i wykopują doły nieopodal wydm, następnie wbijają pale, które najprawdopodobniej mają być zabezpieczeniem przed sztormami i pochłanianiem lądu. Po nadmorskim spacerze kierujemy się do centrum Międzywodzia, po drodze zahaczamy o mini zoo, w którym w ubiegłym roku mieszkały zwierzęta. Dzisiaj pozostało wspomnienie. Oprócz paru rybek, dwóch króliczków, pary koźląt i dwóch kucyków nic nie ma. Czy to efekt pandemii? Wracamy do ośrodka. Za chwilę obiad, po którym ponownie wyruszamy na spacer, tym razem w kierunku Zalewu Pomorskiego.

27.10.2021 – środa
Dzień jak dzień. Cóż wymagać, przecież to koniec października. Po śniadaniu i zabiegach mieliśmy wyjechać na wycieczkę jednak z przyczyn nam nieznanych została odwołana. Mówi się trudno.
Sami wyszliśmy na spacer, trzeba korzystać, bo pozostało nam tylko trzy dni do powrotu. Spacerowaliśmy brzegiem morza w kierunku portu w Dziwnowie. Widać, że za chwilę sezon zostanie zamknięty. My jesteśmy już ostatnimi kuracjuszami w tym sezonie.
Po obiedzie o 15.00 spotkaliśmy się przed wejściem do ośrodka z grupą liczącą 21 osób i pod bacznym okiem prezesa UTW w Gorzowie Wlkp. przypomnieliśmy sobie ćwiczenia oddechowe przeponą. Następnie wyruszyliśmy nad morze, by podczas spaceru oddychać przeponą. Ćwiczenia przebiegły pomyślnie, byliśmy zadowolenie z pojemności naszych płuc, które bez przeszkód pokonały kolejne wyzwanie. Udało się!
Przekonaliśmy się, że wystarczy tylko chcieć, by zrobić coś pożytecznego dla własnego zdrowia. I od dziś będziemy starać się tylko w ten sposób oddychać podczas spacerów. Przeszliśmy brzegiem morza 4000 kroków.
A po kolacji wieczorek pożegnalny. Tak niedawno byliśmy na wieczorku zapoznawczym!
Po udanej zabawie, w wyśmienitych nastrojach wracamy do pokoi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

28.10.2021 – czwartek
Dzisiaj dzień zapowiada się wspaniale, słońce niczym lipcowe kusi wyjściem na spacer. Po śniadaniu, zabiegach i po kawie z czymś, czego w zasadzie nie powinno się jeść, dajemy się porwać naturze i wyruszamy na tereny być może już przez nas znane, ale zawsze można coś nowego zobaczyć, co przykuje naszą uwagę. Idziemy wzdłuż brzegu morskiego, mijamy seniorów z naszego ośrodka, ciepły wiatr gładzi nasze włosy i twarze. Na palach wbitych w morze siedzą kormorany. Rozpościerają skrzydła jak do lotu. W ten sposób suszą swoje lotki.

 

 

29.10.2021 – piątek
Przedostatni dzień, wita nas słonecznym spojrzeniem. Na pewno po śniadaniu i zabiegach pójdziemy brzegiem morza, z szumem fal w uszach, z radosnym uśmiechem słońca i krzykiem mew unoszących się w powietrzu. Może ktoś powiedzieć: zwyczajny nadmorski obrazek, jednak o tej porze roku należy do rzadkości.
Dzisiaj podczas spaceru zahaczyliśmy o jezioro Martwa Dziwna, które należy do atrakcji przyrodniczych Dziwnowa. Przed laty jezioro było ujściem rzeki Dziwny, które w naturalny sposób zostało wypłycone. Stąd decyzja (podjęto ją około 1900 roku), by je zasypać i przekopać nowy kanał.
Po obiedzie krótki spacer nad Zalew Kamieński, przy którym spotkaliśmy dwóch wędkarzy. Pomimo niesprzyjającej aury siedzieli z zamoczonymi kijami w oczekiwaniu na swoją złotą rybkę. Wiatr od zalewu pochylał sitowie, które właśnie zapraszało na spektakl pt. Zapamiętaj tę chwilę. Woda w zalewie przybierała barwy od niebieskiego wrzosu, przez granatowy stalowy aż po niebieski zielony. Niesamowite widowisko.

Po powrocie do ośrodka czekało nas pakowanie.

 

 

 

Tekst: Krystyna Woźniak  
zdjęcia: Czesław Ganda i Bolesław Polarczyk

 

 

 

 

 

                                            

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

a

powrót do strony głównej