Recenzja Janiny Jurgowiak
Wyróżnienie w konkursie „Moje literackie fascynacje” dla Janiny Jurgowiak za recenzję książki „Nie ma” Mariusz Szczygła. Organizatorem konkursu po raz siódmy była Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gorzowie Wlkp. Wyniki zostały ogłoszone 27 listopada 2019 roku.
Janina J. Jurgowiak
Nie ma jak samo życie
Mariusz Szczygieł znany jest w Polsce od kilkunastu lat, kiedy to mogliśmy oglądać jego telewizyjne wywiady „Na każdy temat”, a zagranica doceniła go za książkę „Gottland” we Francji określoną zbiorem esejów, w Niemczech zbiorem opowiadań, a u nas zbiorem reportaży literackich. Wynika to z faktu, że reportaż jest gatunkiem płynnym, złożonym, synkretycznym, trudno wskazać jego cechy. Jedna niezłomna cecha jest taka, że musi opisywać prawdziwe zdarzenia. Prawdzie i bezstronności (o ile to możliwe) podporządkowane jest wszystko inne. U Szczygła reportaż może mieć nawet postać tabeli, może też składać się z samych niedomówień, z nieomal czystej kartki (np. „Rzeka”). Z kilku czy może kilkunastu słów czytelnik domyśla się jakiejś historii. Zobowiązanie do zachowania dyskrecji z jednej i pokusa tematu z drugiej strony skłania autora do takiego kompromisowego rozwiązania. Interesują go ludzkie losy, postawy, poczynania. Mówi: „Jestem reporterem, który manipuluje przy ludzkiej duszy, nie uważam się za rasowego dziennikarza (…) a dostałem tytuł Dziennikarza Roku”. Zgoda, Szczygieł manipuluje, ale nie wartościuje i nie ocenia.
Zbiór „Nie ma” składa się z dwudziestu ośmiu tekstów. Zafascynował mnie trzeci z kolei „Bilans Ewy”. Sądziłam, że po nim nic już tak ciekawego nie przeczytam. Myliłam się. Ale najpierw o „Bilansie Ewy”. Dlaczego on? Otóż zmienił on moje przekonanie, że w środowisku patologicznym rodzi się tylko patologia. Owszem, z biedy wyrastają czasem wybitne umysły i szlachetne serca, ale z nędzy moralnej i alkoholizmu to już nie. Tak sądziłam i przyszło mi zrewidować ten pogląd. Sprawiła to bohaterka reportażu. Ewa mówi: „Matka to nie ktoś, na kim można się oprzeć, lecz ktoś, kto uczy, jak się obchodzić bez oparcia”. (Na szczęcie nie została matką) Ewa sama buduje swoje życie. Wykreśliła tabelę, w którą wpisuje sukcesy, porażki i stresy. Najbardziej zapełniona jest rubryka sukcesów, rubryka porażek niemal pusta. Po takim życiu pełnym sukcesów, sądzi, i śmierć musi być sukcesem, dlatego pisze: „Uprzejmie proszę o wpisanie daty mojej śmierci koniecznie w rubrykę Sukcesy”. Tragiczna postać. Mariusz Szczygieł nie interpretuje, bez niepotrzebnej dydaktyki zostawia czytelnika sam na sam z opowieścią. To do niego, do czytelnika należy przemyślenie, zastanowienie się nad życiem.
Po „Bilansie Ewy” i uzupełniającym go reportażu „Właściwa rubryka” oraz wielu innych dotarłam do prawdziwego klejnotu, jak ktoś go nazwał, do reportażu „Śliczny i posłuszny”. Jest to porażająca opowieść, którą porzuciłam, bo nie mogłam czytać i znów wróciłam do niej, bo musiałam poznać do końca. Traktuje ona o biciu jako środku wychowawczym. Henryk Sienkiewicz w noweli „Janko Muzykant” wzdycha: Ech, głupi, zły Stachu, któż tak dzieci bije? „Tak” – to znaczy jak? Tak mocno? A więc pisarz dopuszcza bicie jako środek wychowawczy jednak z zastrzeżeniem, że tak mocno, żeby zabić to już nie. Ponoć stary (nie wiem jak stary) katechizm też z powagą zalecał „różeczką dziateczki ćwiczyć”. Obecnie potępia się takie „metody”, ale czy one zniknęły? Reportaż „Śliczny i posłuszny” poraża prawdą o bezwzględnym okrucieństwie, uświadamia, jakie potworności dzieją się nie kiedyś, nie gdzieś, ale dziś tuż obok w tak zwanych porządnych rodzinach, jaka krzywda spotyka dzieci ze strony wykształconych nawet rodziców, dlatego że ich też tak wychowywano. Co więcej, oprawca po odbyciu kary może nadal pracować z dziećmi. Autor stwierdza: „Przemoc raz zainicjowana odradza się. Jej łańcuch nie ma końca”. To chyba jedyny komentarz odautorski.
Za ten właśnie reportaż Mariusz Szczygieł otrzymał tytuł Dziennikarza Roku, a teraz za cały zbiór „Nie ma” najwyższą polską literacką nagrodę Nike.
Język Szczygła jest jak czysta szyba – widzimy towar, nie szkło – bez zbędnych zabiegów artystycznych, klarowny, unaoczniający, dzięki temu czyta się go jednym tchem. Autor nie odpowiada na podstawowe pytania, raczej skłania do stawiania pytań i szukania odpowiedzi, traktuje czytelnika poważnie.
Janina J. Jurgowiak
powrót do strony głównej