Jedyny grudniowy wykład z turystyki (13.12.2019) został pomyślany tak, by rozjaśnić i ubarwić przedzimowe krajobrazy. Wybraliśmy się na wybrzeże Costa Blanca, odwiedzając po drodze Kraj Basków, Nawarrę, Aragonię i Walencję. To zaledwie cztery z siedemnastu hiszpańskich wspólnot autonomicznych, które dzielą się jeszcze na prowincje (a tych jest 50). Zarówno Kraj Basków jak i Nawarra leżą na pograniczu Francji i Hiszpanii. Pierwszy okazał się prawdziwą krainą deszczowców, Nawarra natomiast powitała piękną pogodą.
Historyczne Królestwo Nawarry (dawniej Królestwo Pampeluny) istniało w latach 824-1620, a jego nazwę wywiedziono od baskijskiego słowa nabarra oznaczającego wielkie równiny w górach.
Zatrzymaliśmy się tutaj w Olite – niewielkim miasteczku z ogromnym zamkiem zbudowanym przez Karola III Szlachetnego. Zamczysko było jedną z najwytworniejszych rezydencji ówczesnej Europy. Dziś zaliczane jest do siedmiu średniowiecznych cudów Hiszpanii. Część budowli zajmuje eparador (luksusowy hotel). Paradores de Turismo de Españato spora sieć państwowych hoteli lokowanych w odrestaurowanych obiektach zabytkowych. Jej utworzenie zlecił na początku XX w. król Alfons XIII, który chciał w ten sposób rozkręcić w kraju turystykę. Olite na brak turystów nie narzeka; drugi parador ma powstać w stojącym naprzeciwko zamku, niedawno opuszczonym przez zakonników (po 800 latach istnienia) klasztorze franciszkańskim.
Aragonia także była kiedyś osobnym królestwem (1035-1707). Jest czwartym co do wielkości regionem kraju z mnogością zabytków w charakterystycznym dla Hiszpanii stylu mudejar, będącym konsekwencją wielowiekowych wpływów islamskich. Ten unikatowy styl architektoniczny to udekorowana mauretańską ornamentyką mieszanina antyku z gotykiem, doprawiona szczyptą renesansu i baroku. Aragonia jest też krainą winem i oliwą (z oliwek) płynącym. Nas zauroczyły pozostałości piwnic winiarskich w okolicach Magallón (prowincja Saragossa).
Costa Blanca (Białe Wybrzeże) to 244 km plaż, malowniczych zatok i klifów w prowincji Alicante (Wspólnota Autonomiczna Walencji). Trzeba przyznać, że nazwa regionu jest niezwykle trafna. Wymyśliły ją brytyjskie linie lotnicze w ramach promocji połączenia zainaugurowanego w 1957 r. Nieformalną stolicą wybrzeża jest Benidorm – do połowy XX w. senna rybacka wioska, dziś jeden z najpopularniejszych kurortów. Trafnie otrzymał przydomek Las Vegas Europy. Kwitnie tu bujne życie nocne, a drapaczy chmur w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest podobno najwięcej na świecie. O renomie Benidormu może świadczyć fakt, że w 1953 r. burmistrz miasta interweniował u gen. Franco w sprawie zalegalizowania na tamtejszych plażach kostiumów bikini (i zgodę tę uzyskał), a brytyjska telewizja w latach 2007 -2018 produkowała uhonorowany wieloma nagrodami serial komediowy pt. „Benidorm”.
Kurort tętni życiem przez całą dobę, znacznie spokojniej jest w Altei. Słusznie mówią o niej Biała Altea – wąskie, strome uliczki starego miasta zabudowane XVIII i XIX-wiecznymi domami, których biel aż kłuje w oczy, są mekką malarzy. Niesamowite wrażenie robi też otoczona palmami drewniana cerkiew prawosławna – na tle wzgórz Sierra Bernia wydaje się fatamorganą.
Altea leży nad ujściem rzeki Algar do Morza Śródziemnego. Niespełna 20 km w głąb interioru znajduje się kolejna turystyczna atrakcja – Fuentes del Algar – cenny przyrodniczo obszar źródłowiskowy, na którym rzeka tworzy naturalne baseny i wodospady. Oprócz kąpieli w krystalicznie czystej wodzie, w upalne lato dodatkowym atutem jest przyjemny chłodek.
Calpe przyciąga nie tylko piaszczystymi plażami, ale przede wszystkim wystającą z morza Peñón de Ifach. Skałka jest jednym z największych tego typu tworów geologicznych (330 m n.p.m.) i w odróżnieniu od znajdującego się na południu Gibraltaru, nazywana bywa Północną Skałą lub Małym Gibraltarem. Uważana za jeden z cudów natury Hiszpanii, jest również najmniejszym w tym kraju rezerwatem przyrody (42 ha, ponad 300 gatunków roślin i zwierząt).
Do miejsc, których nie można pominąć podczas pobytu na Costa Blanca, należy też otoczone morzem palm Elche. Rośnie ich tutaj co najmniej 200 tysięcy. Zostały wpisane na listę UNESCO jako unikatowy przykład międzykontynentalnego transferu dziedzictwa z Afryki Północnej do Europy. Palmowe gaje założyli Fenicjanie, a działający do dziś system irygacyjny stworzyli Maurowie.
Z kolei Torrevieja to miasto słynące z ryb i soli. Niby nic specjalnego, bo zarówno ryb, jak i salin (płytkich słonych lagun służących do pozyskiwania soli przez odparowanie) jest tutaj wiele, ale nie każda z nich ma kolor różowy. Woda zawdzięcza swoją barwę żyjącym w niej skorupiakom, dzięki którym różowe są także flamingi (im więcej skorupiaków zjedzą, tym intensywniejszy mają odcień piór).
Grudniowa opowieść nie ograniczała się jedynie do wymienionych wyżej miejsc – były w niej stareńkie zamki i świątynie, arabskie łaźnie (właściwie ich pozostałości) i znaleziska archeologiczne (Dama z Elche), były gaje pełne pomarańczy i nieszpułek, obłędnie szafirowe drzewa jakarandy, malowane schody, domy budowane na skalnych półkach, plaża naturystów, ławeczki z kolorowych azulejos oraz niezwykle barwne i aromatyczne lokalne targowiska. Jeżeli wydaje się wam, że nie lubicie oliwek, koniecznie pojedźcie do Hiszpanii.
Tekst Maria Gonta
Zdjęcia Maria i Bogdan Gonta