Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku

Niedoceniana południowa Jutlandia

Niedoceniana południowa Jutlandia,
czyli co łączy duński Szlezwik z Polską

 

Wykład z turystyki 10.01.2020 roku.

Jeżeli ktoś wybiera się do Danii, to przez ten teren najczęściej przejeżdża bez zatrzymywania, byle szybciej do celu, tymczasem jest tutaj wiele ciekawostek i… wiele powiązań z polską historią.

Niemal cały Półwysep Jutlandzki leży w granicach Danii stanowiąc 70% powierzchni całego kraju. Po duńsku nazywa się JyskeHalvø, albo Jyllandi właśnie w Jutlandii, w Brabrand k/Aarhus 40 lat temu otwarto pierwszy sklep sieci – nomen omen – JYSK. Południowa, najwęższa część półwyspu to historyczny Szlezwik (niem. Schleswig, duń. Slesvig albo Sønderjylland). Od wczesnego średniowiecza zamieszkiwali go Duńczycy i tutaj zbudowali swój wielki mur Danevirke oraz swoje pierwsze miasto Hedeby.

Danevirke (Dzieło Duńczyków) jest systemem ziemno-drewnianych wałów i fortyfikacji wznoszonym od VIII do XII wieku, który w ostatniej fazie w wielu miejscach oblicowano cegłą. Hedeby po staronordycku nazywane Haithabu (wspomniane pisemnie po raz pierwszy w 804 r.) było też największym nordyckim miastem w wikińskich czasach. Nie przetrwało najazdu Słowian w 1066r. Dzisiaj w tym miejscu funkcjonuje wpisany na listę dziedzictwa UNESCO Archeologiczny Zespół Graniczny Hedeby i Danevirke. Graniczny dlatego, że Szlezwik przepołowiony jest niemiecko-duńską granicą; skansen znajduje się niedaleko niej, po stronie niemieckiej.

Mimo że od 1058 r. Szlezwik był osobnym księstwem, jeszcze przez ponad 800 lat wiązała go z Danią unia personalna. Zmiany przyniósł wiek XIX i dwie wojny szlezwickie. W 1864 r. królestwo Danii utraciło cały ten obszar stanowiący 2/3 terytorium państwa i zamieszkały przez 1/5 ludności. Taki stan utrzymał się do plebiscytu w 1920 r., na mocy którego północna część Szlezwiku wróciła do korony. Decydującą bitwę wojny duńsko-pruskiej (1864 r. II wojna o Szlezwik) rozegrano na wzgórzu Dybbøl – do dziś jest ona dla mieszkańców wyspiarskiego kraju najbardziej traumatycznym wspomnieniem. Około tysiąca duńskich jeńców trafiło po tej klęsce do kazamatów w pruskiej wówczas Świdnicy.

Zaledwie kilka kilometrów oddziela Dybbøl od wyspy Als, a tę z polską historią wiążą słowa hymnu „jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze, dla ojczyzny ratowania wrócim się przez morze”. Działo się to dwieście lat przed pamiętną bitwą na wzgórzu. 14.12.1658 r. wojska Rzeczpospolitej pod wodzą hetmana w brawurowy sposób przeprawiły się na wyspę, zdobyły dwa tamtejsze zamki i przegoniły stamtąd Szwedów. Duńczycy upamiętnili to wydarzenie pamiątkowym kamieniem ustawionym w miejscu przeprawy. Szukać go trzeba w Sønderborgu, niedaleko mostu autostradowego nad cieśniną Alssund, tuż przy niewielkim porcie jachtowym. W mieście warto obejrzeć zamczysko-twierdzę ze zbiorami muzealnymi upamiętniającymi przede wszystkim historię walk o Szlezwik. W dziale dotyczącym plebiscytu z 1920 r. są polskie akcenty – plakaty z plebiscytu, który w tym samym czasie przeprowadzany był na Śląsku.

Jadąc dalej szlakiem Czarnieckiego udaliśmy się do Kolding. Przed opuszczeniem Sønderborga nie mogliśmy się jednak powstrzymać przed uwiecznieniem na fotografii najpiękniejszych schodów, jakie dotąd widzieliśmy. Sielski obrazek został na nich namalowany w 2017 r.

Kolding to Koldynga, barwnie, choć niezupełnie zgodnie z prawdą opisana przez towarzyszącego hetmanowi Jana Chryzostoma Paska. Odwiedziliśmy miejscowy zamek, z którego dwa tygodnie po zdobyciu wyspy Alspolska szarża również przepędziła szwedzkich dragonów. Byliśmy nawet w wysadzonych podczas szturmu piwnicach i na szczycie wieży, gdzie Szwedzi próbowali się schronić, ale największą frajdą była możliwość przebrania się w królewskie stroje.

Po krótkim spacerze miejskimi ulicami powróciliśmy do niemieckiej obecnie części Szlezwiku i zakończyliśmy wędrówkę we Flensburgu, niegdyś najważniejszym porcie Duńskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej. Wąskie uliczki odchodzące prostopadle od pamiętającej średniowieczne czasy ulicy Holm mają bardzo wiele uroku. Chociaż miasto nadal pozostaje stolicą rumu (ma nawet dwa poświęcone temu trunkowi muzea), to jednak bardziej jest dziś znane jako centralna siedziba Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego (rejestr punktów karnych) i miejsce, w którym otwarto pierwszy na świecie sex-shop (1962 r.).

Cóż… odwiedziliśmy zaledwie mały wycinek pięknego regionu i nie prześledziliśmy całego duńskiego szlaku hetmana Czarnieckiego, ale z pewnością jeszcze tam wrócimy w którymś z następnych wykładów.

Tekst: Maria Gonta
Zdjęcia: Bogdan i Maria Gonta

 

powrót do strony głównej