Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku

Poznawaliśmy pogranicze lubusko-dolnośląskie

W listopadzie poznawaliśmy pogranicze

lubusko-dolnośląskie

 

W czasie listopadowych wykładów z turystyki odwiedziliśmy południowo-wschodnie rubieże naszego województwa, a nawet zrobiliśmy krótką wycieczkę na Dolny Śląsk. Wykłady były dwa. Plan zakładał, by już 15 listopada dotrzeć wirtualnie do Głogowa, ale okolice Puszczy Tarnowskiej kryją w sobie tyle intrygujących ciekawostek, że wykład pewnie trwałby o wiele za długo. Tym sposobem Głogów, miasto o ponad tysiącletniej historii, stał się niemal wyłącznym tematem prelekcji dopiero 29 listopada. 

Wykład pierwszy (15.11.2019) – Puszcza na granicy województw

Niemal cała Puszcza Tarnowska leży w naszym województwie, jednak jej niewielki fragment zahacza o woj. dolnośląskie. Jest zwartym kompleksem leśnym, dziś już wprawdzie znacznie okrojonym w stosunku do dawnych rozmiarów, nadal jednak wyśmienitym i godnym polecenia miejscem nie tylko na jednodniowe pobyty. Na jego obrzeżach znajdują się miejscowości mogące być dobrą bazą wypadową w głąb puszczańskich terenów.

Wycieczkę rozpoczęliśmy w Tarnowie Jeziernym (od niego puszcza wywodzi swoją nazwę). Przydomek „Jezierny” miejscowość otrzymała dopiero po wojnie, wcześniej (już od XIII w.) był to Tarnów Polski. Znajdował się tutaj należący do księstwa głogowskiego kasztelański gródek, w którym po przegranej bratobójczej bitwie pod Studnicą (1213) schronić się miał Konrad Kędzierzawy, syn Henryka Brodatego i św. Jadwigi Śląskiej (nawiasem mówiąc nie przebywał tutaj długo, bo po nieszczęśliwym wypadku na polowaniu dokonał żywota jeszcze w tym samym roku). W miejscu gródka stoi dziś śliczny Dworek Myśliwski, który mimo licznych przebudów, zachował nieco siedemnastowiecznych elementów. Swoją powierzchnią zajmuje cały szczyt niewielkiego pagórka, a położony jest niezwykle malowniczo na przesmyku pomiędzy jeziorami Tarnowskim Dużym i Tarnowskim Małym.

Można powiedzieć, że jezioro Tarnowskie Duże objechaliśmy dookoła. Obejrzeliśmy świeżo zrewitalizowany teren Cypla Jodłowskiego, dwa leśne biwaki i ośrodek wypoczynkowy na przeciwległym do Tarnowa brzegu jeziora, a nawet wyruszyliśmy na rekonesans w głąb puszczy. Na terenie jednego z kempingów o nazwie Leśny Biwak nad Źródełkiem Miłości bije tytułowe źródełko. Owiane wielu legendami wypływa z wydajnością 10 l/sek. w pobliżu splecionych w miłosnym uścisku drzew – sosny pospolitej i buka zwyczajnego.

Przemierzając puszczańskie dukty dotarliśmy też do najsłynniejszej lubuskiej małpy. Dlaczego najsłynniejszej? Bo Czerwona Małpa jest tylko jedna. Kiedyś ktoś namalował jej wizerunek na przepołowionym głazie na rozstaju dróg. Drogi były niegdyś ważnymi traktami (czego absolutnie dzisiaj nie widać), powierzchnia kamienia faktycznie przypomina małpi łeb, a „prawdziwych historii” dotyczących tego miejsca spisano mnóstwo – o karczmie, zbójnikach i tajemniczym „Czerwonym Człowieku” (Rotter Mann).

Trzymając się z grubsza zielonego szlaku rowerowego nazwanego Szlakiem Wiatraków i Jezior odwiedziliśmy też Lubięcin z jego dwiema ciekawymi świątyniami i wyjątkową pietą ustawioną na cokole dawnego pomnika pierwszowojennego. Dlaczego wyjątkową? Ponieważ Matka Boża przedstawiana zazwyczaj jako piękna, uduchowiona kobieta, w tym przypadku urodę ma… nienachalną.

Wpadliśmy z wizytą do Siedliska – zrujnowanej siedziby magnackiego księstwa Schönaichów z imponującymi pozostałościami zamku Karolat (Carolath) i zakończyliśmy wycieczkę w Borowie Polskim – dawnym gnieździe rodowym Rechenbachów. W położonej dziś na uboczu i nieco zapomnianej wsi zachowały się ruiny okazałego zamku rycerskiego (z fragmentami gotyckiego dworu obronnego), niewielki, wybudowany z kamienia i cegły kościółek św. Marii Panny, Barbary i Klemensa oraz zrujnowana barokowa kaplica ze wspaniałym epitafium z 1530 r. na ścianie zewnętrznej.

 

 

Wykład drugi (29.11.2019) – Głogów miasto z historią

Głogów to jedna z najstarszych miejscowości na ziemiach polskich. Prawa miejskie otrzymał wprawdzie dopiero w 1253 r., ale już trzy wieki wcześniej istniał tu gród Dziadoszan. Długa i barwna historia tego miejsca obejmuje lata władania Piastów, Jagiellonów, Korwinów, Habsburgów i Hohenzollernów. Spowodowało to, że Głogów stał się miastem wielu kultur i narodowości. Zarządzali nim Polacy, Czesi, Węgrzy, Austriacy, Niemcy, Francuzi i Szwedzi. Wpływ na wspólną historię mieli katolicy, protestanci i Żydzi, a po wojnie także prawosławni… trudno opowiedzieć o wszystkim podczas jednej prelekcji, tym bardziej, że ślady tej przeszłości zostały pod koniec II wojny światowej dosłownie zrównane z ziemią.

Miasto długo podnosiło się z ruin. Miejscowi wspominają, że jeszcze na początku lat 70. wyglądało tak, jakby dopiero co skończyła się tu wojna. Szacunki mówią o 65 milionach cegieł wywiezionych do Warszawy. Kiedy w latach 50. do kruszenia pozostałych cegieł zaczęto używać młynów, słynne stało się powiedzenie o „kupowaniu tysiącletniej historii Głogowa w proszku”. Dopiero w 1984 r. podjęto decyzję o odbudowie serca miasta.

Na pierwszy ogień poszedł ratusz z drugą pod względem wysokości (po gdańskiej) wieżą ratuszową w Polsce (80,35 m). Później zabrano się za budowanie nowych, stylizowanych na stare budynków w miejscach, w których stały kiedyś kamienice. Rekonstrukcją nazwać tego nie można, ale ponieważ zadbano o zachowanie historycznej siatki ulic i kształtu budynków, nowe Stare Miasto jako jego retrowersja prezentuje się udatnie.

Odwiedziliśmy zlokalizowany tuż obok ratusza przeszklony pawilon, którym zadaszono odkryte w 2010 i udostępnione do zwiedzania w 2013 r. Sukiennice (znajdują się ponad trzy metry poniżej aktualnego poziomu gruntu), przyjrzeliśmy się postępom prac przy odbudowie Teatru im. Gryphiusa (uroczyste otwarcie połączone z premierą sztuki Gryphiusa „Piast” odbyło się 22.11.2019 r.).

Obejrzeliśmy z zewnątrz dawną siedzibę władców księstwa głogowskiego. Początkowo miała pozostać trwałą ruiną, zamek jednak odbudowano w latach 1971-83. Dziś mieści się w nim muzeum. Obok znajduje się charakterystyczny Pomnik Dzieci Głogowskich upamiętniający obronę miasta w 1109 r., skąd przez odbudowaną Bramę Szpitalną udaliśmy się do Biblioteki Świętego Pielgrzyma. Ten oryginalny pomnik poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II jest jednocześnie lapidarium nieistniejącego kościoła św. Piotra z końca XII w. Ściany wymurowano z cegieł przypominających kształtem ułożone na sobie woluminy.

W formie lapidariów z obrysami dawnych murów upamiętniono też synagogę oraz Łódź Chrystusową, czyli drugą w Głogowie świątynię ewangelicką. Pierwsza nazywana Bożą Strzechą była jednym z trzech kościołów pokoju, których budowa po wojnie 30-letniej, na mocy pokoju westfalskiego obwarowana była specjalnymi ograniczeniami. Dwie pozostałe świątynie istnieją do dziś (w Jaworze i Świdnicy), głogowska najprawdopodobniej znajdowała się na terenie będącym dziś olbrzymim rondem (jedno z największych w Europie!).

Zeszliśmy też do rosarium utworzonego na dnie suchej fosy, obejrzeliśmy cerkiew wybudowaną współcześnie na podwalinach dziewiętnastowiecznego fortecznego blokhauzu (być może jedyny taki obiekt na świecie) i zabezpieczoną w charakterze trwałej ruiny miejską farę św. Mikołaja z charakterystyczną wyszczerbioną wieżą. Wybudowano ją w 1230 r., jeszcze przed lokacją miasta. Dziś nadal patronuje parafii, chociaż msze odbywają się w zrekonstruowanym pojezuickim kościele Bożego Ciała.

Podziwiając stojący na Placu Umińskiego pomnik Józefa Wybickiego wspomnieliśmy obie wybitne postacie. Twórca naszego hymnu miał przebywać w Głogowie w latach 1813/14 „z zamiarem tworzenia siatki wywiadowczej w okupowanej przez Rosjan Polsce”, natomiast Jan Nepomucen Umiński odsiadujący w tutejszej twierdzy sześcioletni wyrok za działalność niepodległościową, dokonał spektakularnej ucieczki, aby dołączyć do powstania listopadowego. Przy dzisiejszym Placu Umińskiego znajdowała się wówczas tzw. Rogatka mieszcząca w swym wnętrzu cele dla więźniów wyższych stanów.

Nie mogliśmy też ominąć różowego Mostu Tolerancji i będącej ciągle jeszcze w odbudowie kolegiaty Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (1218).

Odwiedzając Głogów nie należy zapominać o hucie miedzi, która z jednej strony spowodowała powojenny rozkwit zrujnowanego miasta, ale z drugiej – stała się przysłowiową deską do trumny dla kilku okolicznych miejscowości wysiedlonych w latach 80. z uwagi na niebezpieczne skażenie terenu. We Wróblinie Głogowskim mieszka dziś tylko jedna rodzina. Z pozostałych budynków zachował się tylko popadający w ruinę kościółek św. Heleny. W 1810 r. urodził się w tej wsi Bernard Bogedain, późniejszy biskup nazywany twórcą polskiej szkoły powszechnej i – jak napisano na jego grobie w Pszczynie – obrońcą polskości na Śląsku.

O Rapocinie przypomina już tylko brukowana droga, po obu stronach której widoczne są wjazdy do rozebranych domów i ukryta wśród drzew sylwetka niszczejącego kościoła, a o Bogomicach – przydrożny krzyżyk upamiętniający powódź z 1854 r.

KGHM Polska Miedź produkuje dziś miedź elektrolitycznie rafinowaną o czystości 99,99%, srebro o czystości 99,99% (trzeci potentat na świecie), złoto o czystości pow. 99,95%, koncentrat platynowo-palladowy (motoryzacja, elektronika) i selen techniczny (do fotokomórek i kserokopiarek).

Na kolejny wykład zapraszam 13 grudnia. Będzie to jedyne nasze spotkanie w tym miesiącu, a wybierzemy się wspólnie do skąpanej w słońcu Hiszpanii.

Tekst i foto: Maria Gonta

 

powrót do strony głównej